Cześć!
Wraz z końcem maja zakończyła się moja misja w terenie. Chodzi oczywiście o pierwszy staż, jaki odbyłam w dziale operacji, gdzie pełniłam funkcję Doradcy klienta w sieci sklepów Groszek. Pod swoją opiekę dostałam 56 sklepów położonych w malowniczych rejonach na granicy województw podkarpackiego i małopolskiego.
Trafiłam do świetnego zespołu, który wspierał mnie przez cały okres stażu ? są to ludzie z dużym doświadczeniem, którzy od samego początku podkreślali poniższe zdanie, które zostanie ze mną na zawsze jako podsumowanie tego półrocza: w operacji najważniejsze są relacje, bez relacji nic nie zdziałasz. Nie pozostało mi więc nic innego jak te relacje z moimi klientami nawiązać.
Pierwsze spotkania trwały godzinę czasem nawet dwie ? Franczyzobiorcy poznawali mnie, a ja ich. Nauczyłam się, że nie ma jednego ?standardu obsługi? i mimo iż każdy Klient wyobraża to sobie podobnie, to jednak każdy trochę inaczej. Ten etap był mocno kluczowy i dzięki temu, że poświeciłam temu czas później procentowało to w realizacji zadań.
No właśnie! Zadania. Doradcy klienta dostają co miesiąc różne zadania do realizacji wśród klientów i mimo iż dopiero uczyłam się bycia Doradcą, nie zwalniało mnie to z obowiązku wywiązywania się z realizacji celów. I tu jak zwykle niezawodni byli koledzy i koleżanki z zespołu ? podpowiadali, proponowali dobre praktyki. Dzięki temu, udawało mi się dopinać nawet te najbardziej wymagające zadania.
Największymi wyzwaniami podczas tego stażu były jednak inne dwie rzeczy. Pierwsza to przeprowadzka (400km od domu) na pół roku, z dala od przyjaciół i rodziny (mój mąż nie przeprowadził się razem ze mną, ze względu na obowiązki służbowe). A druga, to praca gdzie przemieszczam się w głównej mierze autem. Ci którzy mnie znają wiedzą, że jak tylko mogę to wybieram komunikację miejską, w której po prostu ucinam sobie drzemki lub coś czytam.
Jak sobie z tym poradziłam? Chyba tak jak zawsze sobie radzę. Zamiast się buntować skupiłam się mocno na pozytywach. Parę tygodni przed rozpoczęciem stażu chodziła za mną chęć dłuższego wyjazdu w góry ? no to mówisz, masz! Wyjazd w góry na pół roku 🙂 A jakie pozytywy zobaczyłam jako ekstrawertyk w mieszkaniu samemu? W końcu miałam dużo czasu na czytanie książek. Lista pozycji do przeczytania została bardzo szybko wyzerowana i nadgoniłam czytanie na najbliższe miesiące! Z jazda autem chyba najdłużej się ?aklimatyzowałam?. W pierwszych tygodniach pracy, po powrocie z trasy, po prostu zasypiałam na kanapie, ale im więcej jeździłam tym bardziej się przyzwyczajałam i mniejsze zmęczenie odczuwałam. Ponieważ zima w tym roku mocno dała o sobie znać, więc miałam też dodatkową okazję podszlifować moje umiejętności jazdy w bardzo ciężkich warunkach.
Podsumowując: bardzo się cieszę z tego stażu. Dowiedziałam się z pierwszej ręki jak wygląda praca jednego z najbardziej kluczowych działów, usłyszałam wiele ciekawych spostrzeżeń, którymi dzielili się ze mną nasi Franczyzobiorcy i które będę mogła wykorzystać w przyszłości, ale przede wszystkim nawiązałam relacje, które mam nadzieję pozostaną na dłużej 🙂